Przywykliśmy do swobody
Kazali mieszkańcom nosić białe opaski, by tak pokazywali swoją lojalność. – Nie tyle czułam strach, bo w moim wieku już się tak nie lękasz, ile poniżenie, bo jesteś nikim na swojej ziemi i masz ciągle się bać – wspomina Lubow.
Dwie 74-latki, Lubow i Lidia, stoją na ulicy. Lidia pracowała w szpitalu. Lubow była nauczycielką – zdradzają ją majestatyczna postawa, splecione za plecami ręce, spokojny i opanowany głos. Uczyła ukraińskiego w jednej z tutejszych szkół.
Na ulicę padają promienie zachodzącego słońca – tam, gdzie udało się im przebić przez miejską zabudowę i drzewa. Przebija się ich teraz więcej, bo w tej dzielnicy wiele budynków zniszczono w trakcie walk. Jak choćby ten wypalony do cna, obok którego stoją Lubow i Lidia.
Na innym widać napis: „Izium – miasto prawdziwych emocji”.
Wszyscy odczuli, że coś się zmieniło
Sąsiadki wyszły popatrzeć, bo wciąż nie mogą się nacieszyć, że do ich miasta powróciło ukraińskie państwo. Wydarzyło się to bowiem zupełnie niedawno. Gdy Lubow i Lidia stały na ulicy, Rosjan nie było w Iziumie zaledwie od czterech dni.
– Idą nasi chłopcy. Aż czuje się bijącą od nich aurę – mówi Lubow.
Ulicą maszeruje oddział mężczyzn w mundurach. Nie spotykają ich tu rzucane ukradkiem krzywe spojrzenia, tylko uśmiechy, łzy i ciepłe słowa. Mieszkańcy, a przynajmniej znaczna część z tych, którzy pozostali w mieście, czekali, aż ukraińska armia wróci do Iziumu, gdzie do momentu rosyjskiej inwazji z 24 lutego mieszkało 48 tysięcy ludzi.
Izium to kluczowa i najbardziej symboliczna zdobycz wrześniowej ukraińskiej kontrofensywy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta