Drużyna wciśnięta między bloki
Mołdawia, z którą Polacy zagrają we wtorek w Kiszyniowie w eliminacjach Euro 2024, nie wychowała żadnego znanego piłkarza, a jej najlepszy klub reprezentuje Naddniestrze.
Nie jest przypadkiem, że ponad połowa zawodników powołanych przez selekcjonera Siergieja Clescenco gra za granicą. Mołdawia to najbiedniejszy kraj Europy, średnie zarobki wynoszą tam około 300 euro, a jedna czwarta społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa. Kto może, pakuje więc walizki i wyjeżdża. Byle dalej od Kiszyniowa, choć w stolicy i tak bieda nie bije tak bardzo po oczach jak na prowincji.
Piłkarze przygotowujący się do meczu z Polską występują na co dzień w Rumunii, Grecji, Turcji, Izraelu, Rosji, Ukrainie, Białorusi czy Azerbejdżanie. Najlepsi, jak pomocnik Artur Ionita, mogą liczyć na kontrakt we włoskiej Serie B. Najbardziej doświadczony zawodnik reprezentacji w ostatnim sezonie był wypożyczony z Pizy do Modeny, a w przeszłości grał w Serie A i uzbierał nawet ponad 200 spotkań (Hellas Werona, Cagliari, Benevento).
Ionita ma korzenie rumuńskie, ale są też zawodnicy, w których żyłach płynie krew rosyjska i ukraińska. Reprezentacja to mieszanka kulturowa będąca odzwierciedleniem społeczeństwa. Po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku Mołdawianie podzielili się na tych, którzy chcą integracji z Rosją, i zwolenników wejścia do Unii Europejskiej. Wybuch wojny oraz obawy, że podzielą los Ukrainy, przyspieszyły starania o członkostwo.
– Jesteśmy Europejczykami, a miejsce naszego kraju jest w Unii. To dla nas szansa, by żyć w pokoju i dobrobycie – mówiła niedawno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta