PO nie chce konkurencji w opozycji
Od momentu powrotu do polskiej polityki Donald Tusk dąży do wprowadzenia duopolu – jasnego podziału na PiS i anty-PiS, którego uosobieniem jest PO. To wzmacnia notowania jego partii politycznej. Rozmowa z Bartłomiejem Biskupem, politologiem z UW
Czy jest coś, co pana denerwuje w tegorocznej kampanii wyborczej?
Język i mnóstwo dezinformacji. Takiego okładania się kijami baseballowymi, jak w tym roku, jeszcze nie mieliśmy. Kampania musi mieć emocje, ale brakuje mi finezji. Bardzo dużo mamy przypadków zupełnego abstrahowania od faktów. Media społecznościowe działają dezinformacyjnie w swoich bańkach. Ludzie się wzajemnie nakręcają, ekscytują, czasami całkiem nieprawdziwymi informacjami. Przyznaję, że mnie to męczy, bo trzeba się spierać, ale fakty powinny pozostać faktami. A tymczasem okazuje się, że wcale nie, a wyborcom to zupełnie nie przeszkadza.
W jakiej kondycji główne partie polityczne kończą pierwszy etap kampanii wyborczej?
Notowania Prawa i Sprawiedliwości są od pewnego czasu niezmienne i wynoszą ok. 35 proc. poparcia. Zatem PiS wchodzi w finalny etap kampanii w kondycji stabilnej, ale też wyczekującej na to, co się zdarzy po wakacjach. Pytanie brzmi: czy tej partii uda się uruchomić jakieś rezerwy. Po ośmiu latach rządzenia 35 proc. poparcia to jest naprawdę nieźle.
Niejedna partia by o tym marzyła.
No właśnie. Z drugiej strony taki wynik nie daje szansy na samodzielne rządzenie, tylko trzeba będzie myśleć o koalicji. Dlatego PiS wyczekuje rozwoju sytuacji. Chciałoby pozyskać dodatkowych wyborców, w tym tych, którzy odsunęli się od PiS...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta