To oznacza wojnę
Rozgniewany niezdolnością Europy do przyjęcia moralnych i prawnych argumentów za samostanowieniem Serbów, Radovan Karadžić podjął działania, by ją postawić przed faktem dokonanym – jeśli to konieczne, przeprowadzonym siłą.
Prezentując plan utworzenia organizmu państwowego bośniackich Serbów w 1991 roku, Radovan Karadžić był boleśnie świadomy, że nowego państwa nie da się ustanowić bez akceptacji Europy i USA. Obaj ze Slobodanem Miloševiciem liczyli, że Europejczycy zastosują zasadę samostanowienia zawartą w prawie międzynarodowym, uznając aspiracje narodowe Serbów z Chorwacji i Bośni. Z rozczarowaniem więc przyjęli fakt, że choć dyplomaci WE (Wspólnoty Europejskiej – red.) byli gotowi przyznać prawo samostanowienia każdej z sześciu republik, to nie zamierzali postąpić podobnie wobec grup w obrębie republik albo przekraczających granice dwóch lub więcej republik. Wydawało się, jakby serbscy przywódcy nie zdawali sobie sprawy, że Europę zalewa euforia po stworzeniu czegoś w rodzaju społeczeństwa wielokulturowego, które oni sami stanowczo zamierzali rozmontować.
Karadžić dał jednak dowody, że jest eurosceptykiem: nie interesowały go wartości w rodzaju praw jednostki czy rządów większości i czuł się obrażony, gdy europejscy dyplomaci powoływali się na nie, próbując rozwiązać kryzys jugosłowiański.
W niniejszym rozdziale omówiono jego kontakty z wysokimi urzędnikami z Europy i przeanalizowano, pod jakimi względami ich poglądy rozmijały się z poglądami Karadžicia i innych serbskich nacjonalistów.
Po udanych mediacjach kończących krótką wojnę w Słowenii,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta