Jak Dawid pokonał Goliata
„Ruch Solidarność trwale należy do przeszłości” – stwierdzał pewnym tonem Jerzy Urban. Był 26 lipca 1988 r., a rzecznik rządu PRL na cotygodniowej konferencji prasowej butnie zamanifestował lekceważenie wobec podziemnej Solidarności. Tym razem jednak głównie zaklinał rzeczywistość.
Jerzy Urban bezpardonowo atakował Solidarność już od siedmiu lat, używając pomówień bądź manipulując. Korzystał przy tym także z materiałów dostarczanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Taka strategia zazwyczaj przynosiła owoce. Ale nie w lipcu 1988 r. Nie minęło nawet pięć tygodni od jego wystąpienia na konferencji prasowej, gdy musiał przyznać wprost, że Solidarność wciąż istnieje. Komuniści nie mogli już dłużej jej ignorować z powodu trwających od połowy sierpnia w kilkunastu miastach kraju strajków.
Władze komunistyczne od 40 lat kształtowały rzeczywistość nad Wisłą, ponieważ miały w ręku aparat represji, różnorodne narzędzia propagandowe oraz całą armię urzędników. Rządy sprawował niepodzielnie dyktator w mundurze. Kilka lat wcześniej, w grudniu 1981 r., dokonał on zamachu stanu, który powstrzymał rozpad systemu komunistycznego w Polsce i przetrącił kręgosłup legalnej Solidarności. Zatriumfowała naga siła. Niemniej sukces ten okazał się dla komunistów pułapką. Po siedmiu latach reżim znalazł się w ślepym zaułku. Bez świeżych pomysłów, bez planu, bez perspektyw na przyszłość.
Tymczasem w centrum demokratycznej opozycji lat 80. pozostawała podziemna Solidarność z Lechem Wałęsą na czele. Silna ze względu na swoją legendę, charyzmę przywódcy oraz rację moralną. Nie na tyle jednak, by zmobilizować powszechny sprzeciw wobec komunistów. Wskaźniki optymizmu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta