zwycięstwo Rosyjskiego kłamstwa
Każdej wojnie towarzyszą kłamstwa i stanowi to już wyświechtany banał. Jednak wojnie rosyjsko-gruzińskiej, od której minęło 15 lat, akompaniowała wręcz niezmierzona liczba łgarstw. Co więcej, są one bezkrytycznie powtarzane po dziś dzień przez wielu polskich oraz zachodnich ekspertów.
Choć cywilizowana część świata aktualnie jednoznacznie odrzuca kremlowską narrację propagandową dotyczącą wojny w Ukrainie, to jednocześnie wciąż żyruje rosyjskie kłamstwa o wojnie przeciwko Gruzji. Nadal więc możemy usłyszeć z ust analityków, że owa wojna wybuchła, bo gruziński prezydent Micheil Saakaszwili „dał się sprowokować” i nakazał atak na Cchinwali, stolicę separatystycznego regionu Osetii Południowej. Niektórzy twierdzą nawet, że Saakaszwili „od dawna szykował się” do zajęcia zbuntowanych regionów. Rosja „nie miała więc wyboru” i „musiała bronić swoich obywateli”.
Czasem padają też kłamliwe wyliczenia o tysiącach osetyjskich cywilów, którzy rzekomo zginęli podczas gruzińskiego ostrzału 8 sierpnia 2008 r. Latem 2008 r. przy wejściu do prawosławnej katedry św. Marii Magdaleny na warszawskiej Pradze widziałem ogłoszenie o nabożeństwie żałobnym za „8 tys. zabitych mieszkańców Cchinwali”. Natomiast straty rosyjskie podczas tej wojny miały być znikome – wszak tak podało rosyjskie Ministerstwo Obrony. „Eksperci” jakoś tego nie kwestionują, za to niekiedy przytaczają opowieści rosyjskich wojskowych o bitwach, do których podczas tej wojny nie doszło. Rzadko kto zadaje sobie pytanie, kiedy tak naprawdę i dlaczego zaczęła się ta wojna.
Niekonsekwentna propaganda
Rosyjska narracja jest niekonsekwentna. Z jednej strony oficjalna propaganda mówi, że Rosja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta