Czy generatywną sztuczną inteligencję i deep fake da się zatrzymać?
Sądy już dziś powinny podnosić swoje kompetencje. Za kilka lat może być za późno.
Czytając kolejne doniesienia dotyczące (braku) możliwości rozróżnienia, co jest prawdą, a co nie, zacząłem (ponownie) się zastanawiać, czy dobrze robimy, pozwalając na praktycznie nieograniczony dostęp do generatorów treści, obrazów czy dźwięku. W świecie #chatgpt, #midjourney czy #dall-e tworzenie „czegoś” nowego staje się zupełnie naturalne i niewymagające ani nadmiernego wysiłku (chyba że chodzi o wymyślenie prompta – zapytania), ani pieniędzy. Kiedyś, żeby postawić czyjś wizerunek w „niewygodnym położeniu” trzeba było znaleźć specjalistę, który się na tym zna, i mu odpowiednio zapłacić, co zwykle nie było tanią zabawą. Dzisiaj wystarczy kilka słów, które wpiszemy do odpowiedniego narzędzia, i możemy cieszyć się gotowym wywiadem z nieżyjącym aktorem, papieżem w karykaturalnej puchowej kurtce czy „próbką” głosu Freddiego Mercury'ego, który śpiewa „Enter Sandman” zespołu Metallica. Możliwości są praktycznie nieograniczone i nie dla wszystkich przeszkodą zdają się być przepisy chroniące wizerunek czy prawa własności intelektualnej. A to jednak coś, o co powinniśmy walczyć.
Definicja?
Generatywna sztuczna inteligencja nie doczekała się jeszcze swojej konkretnej definicji, choć w projekcie rozporządzenia w sprawie sztucznej inteligencji (AI Act) obok „systemu sztucznej inteligencji” pojawia się „system sztucznej inteligencji ogólnego przeznaczenia”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta