Nic o nas bez nas
Obywatel ma realny wpływ na to, co dzieje się w jego wspólnocie między wyborami. Prawo daje mieszkańcom szereg uprawnień do udziału w rządzeniu gminą, miastem czy powiatem. Chodzi np. o referendum, budżet obywatelski lub współpracę z organizacjami pozarządowymi.
Choć przywołane w tytule słowa cofają nas do roku 1505, a odnoszą się do konstytucji sejmowej ograniczającej kompetencje prawodawcze króla, to po ponad połowie milenium idealnie opisują to, co może dziać się na linii obywatel – rządzenie na poziomie samorządu terytorialnego.
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że na poziomie wyborów parlamentarnych, tych, które przekładają się na kształt rządu i administracji państwowej, nasza sprawczość w zasadzie kończy się z chwilą wrzucenia karty do głosowania do wyborczej urny. W praktyce na kolejne cztery lata (jeśli trzymać się ustawowych terminów) mamy spokój, niewiele możemy zrobić. Inaczej sprawa ma się w wypadku samorządu lokalnego, tu możliwości jest więcej. Ba! Obywatel ma realny wpływ na to, co dzieje się w jego wspólnocie między wyborami. Ma, o ile tylko chce w tym akcie uczestniczyć.
Błędne przekonanie
7 kwietnia zagłosujemy na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, wybierzemy radnych gminnych, miejskich, powiatowych, zdecydujemy, kto zasiądzie w sejmikach województw. Przypomnijmy, że dwie ostatnie grupy wybranych wyłonią ze swojego grona władzę wykonawczą – zarządy, na czele których stać będą (odpowiednio) starosta powiatu i marszałek województwa. I tu panuje przekonanie, a przynajmniej większość obywateli tak sądzi, że ich rola w kształtowaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta