Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny
Trzeci raz w czasie wojny z Ukrainą Władimir Putin będzie odbierał wojskową paradę w centrum Moskwy. Tym razem będą mu towarzyszyli nie tylko najbliżsi sojusznicy.
„Możemy poinformować o takiej wizycie” – ogłosiło rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Chodzi o przyjazd do Moskwy na paradę 9 maja prezydenta Laosu Thonglouna Sisoulitha.
Laotańczyk będzie jednym z kilku zagranicznych gości na placu Czerwonym, którzy świadczyć mają o przełamaniu przez Rosję międzynarodowej izolacji spowodowanej napaścią na Ukrainę. Poza nim do Moskwy przyjedzie m.in. prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel oraz prezydent afrykańskiej Gwinei Bissau Umaro Sissoco Embola.
Intencje gospodarzy są jasne – chcą pokazać, że Rosja nadal liczy się w świecie. Trudniej wyjaśnić zamysły gości. Rosja jest największym dostawcą broni do Laosu i buduje tam lotnisko wojskowe. Możliwe, że laotański prezydent chce się upewnić, iż Kreml mimo wojennych strat nadal będzie się wywiązywał z kontraktów.
Z kolei Gwinea Bissau leży w regionie, w którym najpierw zdobyli pozycje rosyjscy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta