Ten, który przeżył
Adolf Eichmann przyjechał na inspekcję do obozu śmierci Kulmhof w styczniu 1942 r. Nie wiadomo, czy spotkał wówczas Mordechaja Podchlebnika, więźnia z komanda leśnego, zajmującego się grzebaniem ofiar masowego gazowania. Na pewno jednak spotkali się 20 lat później w Jerozolimie. Eichmann był wtedy oskarżonym, Podchlebnik jednym ze świadków.
Podczas procesu Eichmann opowiadał, że zobaczył w Kulmhof Żydów, którzy musieli rozebrać się w jednym z pałacowych pomieszczeń. Obóz śmierci, który odwiedził wysoki urzędnik III Rzeszy, utworzono bowiem m.in. na terenie zabytkowego pałacu, przyległych do niego zabudowań oraz parku. Machina śmierci działała w centrum niewielkiej wsi Kulmhof w Warthegau, czyli Chełmie nad Nerem, w anektowanym przez Niemcy tzw. Kraju Warty. Mechanizm zabijania wyglądał następująco: po rozebraniu w pałacu Żydów pędzono korytarzem do specjalnie przerobionej ciężarówki i zamykano za nimi drzwi. W środku truto ich gazami spalinowymi z tychże pojazdów. Samochód najczęściej stał przez kilka minut na dziedzińcu obok budynku, by później ruszyć w kierunku odległego o kilka kilometrów Lasu Rzuchowskiego, gdzie ofiary dobijano, przeszukiwano ich zwłoki, a następnie grzebano. W okresie późniejszym ciała zagazowanych palono, by zatrzeć po nich wszelki ślad.
„Nie umiem powiedzieć – zeznawał Eichmann – [ilu Żydów weszło do środka ciężarówki], bo wcale nie patrzyłem. Nie mogłem, nie mogłem, miałem dość. Te przeraźliwe krzyki i… byłem za bardzo poddenerwowany i tak dalej; powiedziałem o tym później [szefowi Gestapo Heinrichowi] Müllerowi, któremu składałem raport. Niewiele miał korzyści z tego raportu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta