Czas na rozwój bez POPiS-u
Dotarliśmy do ściany, spalono już wszystko, co się da. Pojawi się za to potrzeba nowego podziału, nowych identyfikacji, nowego sposobu na organizację życia wspólnoty.
Przed wielu laty, z racji awarii samolotu, spędziłem dziewięć godzin, rozmawiając z Wołodią Bukowskim o polityce i jego doświadczeniach. Najbardziej utkwiła mi w pamięci jego relacja ze spotkań w Londynie w latach 70. z Adamem Michnikiem. Po wysłuchaniu opinii Michnika, o tym, jak okropni są Polacy w swej masie, jakie to niebezpieczeństwa tkwią w uwolnieniu nacjonalistycznej większości nienawidzącej socjalizmu, Wołodia spuentował rozmowę tak: „Adam, jak się boisz własnego narodu, nie bierz się do polityki”.
Czy jest to anegdota prawdziwa – nie wiem. Ale z pewnością jest trafna. Jednym z nieszczęść polityki wczesnych lat 90. był paniczny strach części polskiej elity politycznej przed Polakami. Stąd się brały i pedagogika wstydu i nieszczęsny pomysł na politykę Bronisława Geremka i Adama Michnika, by w jednej partii zmieścić lewicę, centrum i starannie wyselekcjonowane elementy prawicy. W ten sposób powstała Unia Demokratyczna, a potem Unia Wolności – komórki rakowe polskiej polityki, które nie pozwoliły wykształcić się prawdziwym partiom lewicowym, centrowym i prawicowym. Bowiem gdy poglądy na świat i uprawianie polityki według światopoglądowych wartości przestają dzielić, dzielić zaczyna co innego. I te zastępcze linie podziału stają się przekleństwem, bo tworzą podziały plemienne, według zasad wodzowskich, a nie według recept rozwojowych opartych na wartościach. Stosunek do grubej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta