Rząd Donalda Tuska kontra elektorat
Czy premier naprawdę powinien czuć się bezpieczny? A może zapomniał, że idee i realia są jednością? Trudno w to uwierzyć.
Idea zawsze kroczy przed realiami. Marzenie – przed smutkiem rzeczywistości. Nadzieja – przed rozczarowaniem. Plan – przed jego realizacją. Nigdy nie jest i nie było inaczej. Gdzieś głęboko mam wciąż schowane notatki z exposé Beaty Szydło z 2015 roku, w którym przekonywała o potrzebie jedności narodowej i obiecywała pojednać Polaków. Niektórzy w te zapewnienia wierzyli, inni z góry wiedzieli, że rząd PiS podzieli Polaków jak nikt wcześniej. W sumie trzeba było być idiotą, by w to wierzyć; zapomnieć o Macierewiczu, miesięcznicach smoleńskich, czysto instrumentalnych oskarżeniach Tuska o spisek z Putinem, hektolitrach pomyj wylanych na poprzedników u władzy. A jednak byli tacy, którzy wierzyli.
Nadzieja kroczy przed rozczarowaniem, plan – przed realizacją. W przypadku Tuska przed rokiem wszystko było bardziej oczywiste. Poza lojalistami PiS (a nie jest to mała grupa) większość Polaków miała dość rządów Kaczyńskiego i jego przybocznych. Można się oczywiście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta