Wyższa szkoła bezmyślności
Humanistykę wiecznie odsądza się od czci i wiary. To nie ma sensu nawet z praktycznego punktu widzenia – bo paradoksalnie bez kultury myślenia nie będzie wybitnej myśli technicznej.
Uniwersytet nie ma ostatnio dobrej passy. Można odnieść wrażenie, że narzekają na niego wszyscy. Od pracowników akademickich, przez studentów, na niezwiązanych z nim członkach społeczeństwa kończąc.
Nie ma co zaprzeczać: obecne kształcenie wyższe cierpi na naprawdę wiele bolączek. Trawi je punktoza, zbytnie przywiązanie do nieefektywnych rozwiązań, brak pomysłów co do dalszego funkcjonowania. Realne zarzuty można by mnożyć. Mam jednak problem z tymi osobami, które spoglądają na uniwersytet z boku, z bezpiecznego dystansu pozwalającego im wygłaszać pozornie racjonalne opinie na jego temat. Bo to właśnie przez tych domorosłych, niby lotnych krytyków tworzą się absurdalne przeświadczenia o znaczeniu oraz roli, którą ma pełnić w społeczeństwie szkoła wyższa.
Dla autorów owych opinii uniwersytet jest wyłącznie kolejnym etapem edukacji. Ot, jeszcze trochę trudniejsza szkoła średnia, a różnica między nimi jest taka, że nie ma wywiadówek. Z tych powodów przenoszą na niego swoje wyobrażenia związane ze szkołą. Do tego dochodzą jeszcze stereotypy o studentach, którzy jedyne, co robią, to balują za pieniądze rodziców, marnują czas i przedłużając sobie beztroskie dzieciństwo. A przecież mogliby robić coś pożytecznego, czyli zająć się „porządną” pracą. To są w końcu najważniejsze współczesne wartości – efektywność, użyteczność, posiadanie fachu w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta