Szlachectwo zobowiązuje
Sir Andy Murray żegna się z Londynem. 37-latek zagra jeszcze na tegorocznym Wimbledonie w deblu i mikście, ale tenisowy świat traci właśnie kolejnego z przedstawicieli „wielkiej czwórki”.
Oficjalne pożegnanie miało być wyjątkowe: Wimbledon, kort centralny, turniej singla panów. Trybuny z pewnością byłyby zapełnione do ostatniego miejsca, z wieloma celebrytami w głównej loży. Organizatorzy potraktowali jego mecz jako główne wydarzenie drugiego dnia.
Murray miał zagrać z Tomasem Machacem, czyli czeskim zawodnikiem z czwartej dziesiątki rankingu. Ale nie zagrał.
Jeszcze do późnego wieczora w poniedziałek wahał się. Odbył konsultacje z członkami sztabu szkoleniowego oraz rodziną, a po przebudzeniu stwierdził, że ze zdrowiem nie jest tak, jak być powinno. Kilkanaście dni temu przeszedł przecież operację kręgosłupa i wciąż jeszcze odczuwał bóle.
Wreszcie ogłosił, że nie przystąpi do turnieju singlowego. „To jedna z batalii, której nie był w stanie wygrać” – tak oficjalna strona Wimbledonu skomentowała wiadomość o jego wycofaniu się.
Godne pożegnanie
Brytyjczykowi i jego kibicom pozostał przede wszystkim debel, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta