Gombrowicz pokazał pupę
Mija rok Gombrowicza i mija nie tylko bezpowrotnie, ale i bezwiednie. Tak jak festiwal w Radomiu, o którym prawie w ogóle się nie mówiło.
Kiedy Wojciech Kępczyński, reżyser, choreograf, objął dyrekcję Teatru w Radomiu, pomyślał, że świetnym artystą promującym miasto mógłby być Witold Gombrowicz, którego rodzina mieszkała nieopodal. Stworzył więc festiwal, którym żył Radom i okolice, i o którym usłyszała cała Polska. Przybywali tu gombrowiczolodzy, studenci, miłośnicy teatru i literatury. Rita Gombrowicz poczuła się jak księżna Himalaj z „Operetki” lub Królowa Małgorzata, choć po polsku mówiła tyle, co Iwona, księżniczka Burgunda. Ożywał teatr, ożywały parki, kawiarnie, skanseny. Kępczyński przeniósł się do Warszawy i z wielkim sukcesem prowadzi dziś Teatr Muzyczny Roma.
W Radomiu festiwal pozostał w repertuarze, ale – jakby tu rzec po warszawsku – Wola pozostała, Ochota jakoś odeszła (dla niewarszawiaków wyjaśnienie, że to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta