Trump chce u władzy zaufanej ekipy
W czasie pierwszej kadencji miliarder szukał współpracy z autorytetami. Teraz klucz jest inny.
– I co teraz? – Donald Trump wspominał niedawno w podcaście Joe Rogana pierwsze chwile w Białym Domu. Wszystko było dla mnie takie nowe, takie obce – dodał.
Osiem lat temu miliarder sam był zaskoczony wygraną w wyborach prezydenckich. Nowy w polityce, oparł się więc na doświadczonych osobowościach świata polityki, biznesu czy sił zbrojnych. Zgodnie z tą logiką Rex Tillerson został na przykład sekretarzem stanu, a generał Jim Mattis przejął Pentagon.
Trump szybko jednak zorientował się, że ludzie, którzy mają niezależną pozycję, nie będą tolerować jego prób łamania prawa czy narażania na szwank podstawowych interesów państwa. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton napisał po odejściu z Białego Domu miażdżącą książkę o pracy z Trumpem. Wiceprezydent Mike Pence nie zgodził się na podważenie w styczniu 2021 r. zwycięstwa Joe Bidena, a John Kelly, najdłużej służący u republikanina szef prezydenckiej administracji, uznał parę dni przed obecnymi wyborami, że Donald Trump jest faszystą.
Faworyci do ważnych stanowisk
Tym razem logika nominacji kluczowych osób w państwie ma być inna. Muszą być do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta