Kampania po amerykańsku
Jaki wpływ ma triumf Trumpa na nastroje zwykłych Polaków? Nie da się ukryć, że sam schemat jego zwycięstwa może budzić nadzieję u obecnej opozycji.
Między oficjalnym otwarciem kampanii prezydenckiej w Polsce i wielkim triumfem Donalda Trumpa minęło ledwie pięć dni. Trudno nie zacząć tekstu o polskiej bitwie wyborczej bez tego zderzenia. Trump przy okazji swojej inauguracji proklamował wielką przemianę Stanów Zjednoczonych w duchu antypoprawnościowym. Zrobił to symbolicznie w obecności Billa Clintona, George’a Busha jr., Baracka Obamy, Joe Bidena i Kamali Harris, którzy najwyraźniej nie uznali tego dnia za początek faszystowskiej dyktatury, choć nie mieli szczęśliwych min.
Ta przemiana wymaga osobnego tekstu. W dzień po inauguracji Trumpa oglądałem Karola Nawrockiego, kandydata Prawa i Sprawiedliwości na polskiego prezydenta. Przemawiał spokojnym głosem w jakiejś salce, w Wieliczce. Miał jak zawsze sporą publikę. Ale opowiadając o interesach samorządu, nie wyglądał na potencjalnego triumfatora. Tymczasem PiS widzi go jako element fali, która zapobiegnie przejęciu całej władzy przez centrolewicową, poprawnościową, euroentuzjastyczną koalicję. Bo taki sens miałoby zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Tę falę uruchamia w teorii Trump, pytanie, z jakim skutkiem?
Amerykański syndrom
Prawa strona polskiej sceny politycznej może liczyć na to, co zapoczątkował już Elon Musk – na przynajmniej werbalne wsparcie dla europejskiej, mniej lub bardziej eurosceptycznej prawicy. Czy to wpłynie na nastroje w Polsce? Czy nie ożywi i tak silnego resentymentu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
