Trudne początki amerykańskiego snu


Kolonizacja Ameryki Północnej nie zawsze szła po myśli najeźdźców. Czasem to Indianie wygrywali, zwłaszcza gdy pomagał im głód. Tak było w przypadku kolonii Jamestown, która wniosła do historii USA pojęcie „czas głodu”.
Na początku 1609 r. słońce w Jamestown paliło niemiłosiernie. Upały i brak opadów spowodowały, że zwykle podmokłe pola kolonistów w Wirginii pozostały jałowe do końca sezonu wegetacyjnego. Przybywało ludzi do wykarmienia. Kolejne statki przywoziły osadników, ale nie dostarczały dostatecznej ilości zapasów. Wprawdzie osadnicy liczyli na żywność kupowaną od lokalnych plemion indiańskich, ale ci, zwłaszcza z miejscowego plemienia Powatanów, nie byli zainteresowani karmieniem obcych przybyszów – woleliby pozbyć się ich ze swojej ziemi. W efekcie zima zastała kolonię nieprzygotowaną do trudności i z minimalnymi zapasami żywności.
Dieta przybyszów składała się prawie wyłącznie z kukurydzy. Szybko pojawiły się choroby związane z deficytem witamin, pelagra, choroba wywołana niedoborem witaminy B3 i szkorbut wywołany niedoborem witaminy C, które pogłębiały apatię i rozpacz. Nawet polowanie na tych dzikich terenach nie przynosiło poprawy bytu, ponieważ to, co można było złowić, dawno już zostało upolowane i zjedzone. Osadnicy jedli wszystko, co dawało choć odrobinę energii. Nawet krochmal przeznaczony dla utrzymania w należytym stanie garderoby dżentelmenów, skórzane pasy i buty. Wkrótce, co potwierdzają archeolodzy, w osadzie przestały być bezpieczne koty, psy, konie i szczury. Niewiele...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta