Przebudzenie kolosa


Czy Europa obroni się sama, gdy USA dadzą nam kosza? Potencjał gospodarczy i demograficzny jasno wskazuje, że tak. Jednak przede wszystkim trzeba mieć wolę, by to zrobić.
Teraz wydaje się to już oczywiste. Najwyraźniej wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance nie czytał księdza Józefa Tischnera i nie zna jego stwierdzenia, że „zaufanie między ludźmi jest subtelną sztuką: trudno je zbudować i łatwo utracić”. Podobnie jest z państwami. Wypowiedź Vance’a na lutowej konferencji bezpieczeństwa w Monachium, gdzie m.in. stwierdził, że „największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości”, jest tylko jednym ze znaków, że relacje transatlantyckie właśnie podlegają głębokim przemianom. Można do tego dorzucić wypowiedzi sekretarza obrony USA Pete’a Hegsetha o tym, że nie wiadomo, jak długo wojska amerykańskie będą w Europie, odcięcie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy czy groźby przejęcia Grenlandii od Danii. Faktów (dłużej) nie da się ignorować. Relacje USA–Europa się właśnie zmieniają. Zaufanie zostało utracone.
Amerykanów też zaboli
Groźba wycofania części wojsk amerykańskich wydaje się obecnie jak najbardziej realna. Oczywiste jest, że bezpieczeństwo Europy na tym ucierpi. Do tego zaraz przejdziemy. Ale przy tej okazji warto więc sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie: jak mocno stracą też na tym Stany Zjednoczone?
Jak podaje Dowództwo Europejskie Stanów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta