Załatane serce
Jesteśmy świadkami doniosłego osiągnięcia w medycynie? Tak. Czy mamy szansę na zastąpienie czymś mniej inwazyjnym przeszczepu serca? Prawdopodobnie jeszcze nie. Ale z pewnością ogłoszona niedawno światu eksperymentalna terapia daje bezcenny czas, by pacjent transplantacji doczekał.
Doraźnie załatano serce pacjentki komórkami otrzymanymi metodami biotechnologicznymi, tak by chora doczekała do transplantacji serca od dawcy”, donosiły niedawno nagłówki najpoważniejszego z naukowych czasopism, czyli „Nature”. Rzecz nie jest trywialna i aby zrozumieć kliniczną i naukową doniosłość tej opisanej właśnie metody ratowania ludzkiego życia, musimy się cofnąć do przeszłości sprzed 1967 r., kiedy to dokonano pierwszej transplantacji serca u człowieka. Oraz uświadomić sobie, że nawet nie 1 proc. (sic!) ludzi kwalifikujących się do przeszczepu serca doczekuje jego przeprowadzenia.
Gdzie przód, gdzie tył
Dawno, dawno temu, bo w roku 1962 ubiegłego wieku, John B. Gurdon opisał, że jeśli z wielkiego jaja pewnej ropuchy wyjąć jądro, a włożyć jądro komórki jelitowej dorosłej żaby, to rozwinie nam się kijanka – klon owej dorosłej żaby. Na początek warto wyjaśnić, że ropuchy owe o wdzięcznej nazwie Xaenopus laevis utrzymywano wtedy masowo w laboratoriach, bo ich pokaźnych rozmiarów oocyty traktowano jak probówki. Gdy wstrzykiwano do nich RNA (jednoniciowy kuzyn DNA), robiły szybko i wydajnie białka na jego matrycy. W dodatku same płazy hibernowały odstawione w słoiku do lodówki i był z nimi święty spokój do następnego razu.
W 2012 r. 79-letni wówczas Gurdon dożył, by otrzymać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta