Duopol trzyma się mocno
Niespodziewany przebieg debat przedwyborczych nie przekreśli dominacji dwóch obozów w krajowej polityce. Przybywa za to sygnałów innej fundamentalnej zmiany: w Polsce tworzy się miejsce dla prawicowego rządu dusz
Rafał Trzaskowski z niekwestionowanego faworyta wyborów prezydenckich i pieszczocha losu zmienił się nagle w polityka, który wpadł do dołka, jaki sam wykopał. Wszystko przez komedię z debatą, którą zaproponował. Internet huczy od drwin.
Trzaskowskiego bronią tylko najwierniejsi spod znaku Silnych Razem. „Newsweek”, ważny element frontu proplatformerskich mediów, ogłasza „niezależnie od wyniku wyborów” koniec jego kariery „w twardej krajowej polityce”. Nawet szef MSZ Radosław Sikorski pozwolił sobie na polemikę z kandydatem swojego obozu. Jak stwierdził, on wziąłby udział również w debatach organizowanych przez konserwatywne telewizje. Trzaskowskiego na nich nie było.
Debata jako kłopot
Gwoli sprawiedliwości warto przypomnieć i to, że pierwotna formuła spotkania w Końskich dwóch kandydatów przodujących w sondażach nie była dziełem prezydenta Warszawy. Pierwszy rzucił ten pomysł kandydat Prawa i Sprawiedliwości Karol Nawrocki. Tyle że było to jedynie hasło.
Dopiero Trzaskowski nadał mu realny kształt. Najwyraźniej w nadziei, że, po pierwsze, łatwo pokona mniej doświadczonego medialnie prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w życzliwym dla siebie otoczeniu (spośród trzech telewizji jedynie Polsat można uznać za neutralny, trudno tak opisywać TVN i TVP). Po drugie, była to recepta sztabowców Trzaskowskiego na skłócenie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
