Wołyń, nasz problem
Według wiceministra kultury Ukrainy Andrija Nadżosa nazwanie rzezi wołyńskiej ludobójstwem nie jest możliwe z powodu rosyjskiej propagandy. Czy w tej sprawie wybrzmią w końcu polskie racje? To test naszej politycznej sprawczości.
Po świętach Wielkiejnocy w Puźnikach w Ukrainie rozpoczną się pierwsze prace ekshumacyjne. Na pozytywne rozpatrzenie czekają pozostałe wnioski. Wszystko wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości rozpoczną się prace w kolejnych miejscowościach. Jest to więc postęp.
Polska – według informacji „Rzeczpospolitej” – przyjęła strategię zuniwersalizowania dyskusji, a więc odwołuje się do prawa międzynarodowego, które stanowi o godnym pochowaniu zmarłych. Rozmowa z Ukraińcami została sformatowana w ten sposób, aby rozładować napięcie. Polskie władze słusznie odwołują się do empatii i norm uniwersalnych – poszukiwania i pochówek mają być aktem humanitarnym.
Powstaje jednak pytanie, skoro odseparowują w negocjacjach ekshumacje i pochówek od historii i upamiętniania – czy w sprawie zbrodni na Wołyniu i w Galicji Wschodniej wybrzmią w całości polskie racje (o ile w ogóle zostały one kiedykolwiek zdefiniowane). Lub inaczej: czy robiąc krok bez wątpienia w dobrą stronę, Polska zakłada w przyszłości działania również z porządku oficjalnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
