Nicole Kidman wraca do Cannes po nagrodę
Nie umiem niczego robić „na pół gwizdka”. Grając, angażuję się całkowicie. W życiu bywam roztrzepana, kiedy pracuję – rola staje się moją obsesją. Za to mi płacą, czyż nie? Jestem to również winna reżyserom, którzy mi zaufali – mówi Nicole Kidman.
Historia zatoczyła koło. Wielka międzynarodowa kariera Nicole Kidman zaczęła się właśnie w Cannes, dokąd w 1992 roku przyjechała u boku niedawno poślubionego Toma Cruise’a. Razem zagrali w westernie „Za horyzontem”. Od tamtej pory Kidman przeszła długą drogę: od skromnej Australijki, która siedząc obok sławnego męża, ledwo ośmielała się odezwać na konferencji prasowej – do świadomej swojego warsztatu profesjonalistki pięciokrotnie nominowanej do Oscara, zdobywczyni tej statuetki za rolę w „Godzinach”. Kobiety, która ostatnio, zbliżając się do sześćdziesiątki, potrafi zagrać tak odważnie i wyzywająco jak w „Babygirl”.
– Jest niezwykle utalentowaną aktorką – mówi Thierry Frémaux, dyrektor artystyczny canneńskiego festiwalu. – Jej cierpliwie budowana, bogata filmografia oraz jej mistrzowskie, wspaniałe role pozostawiły swój ślad w historii współczesnego kina. Pracowała z wielkimi reżyserami, podarowując im swój talent i wrażliwość. Rola po roli tworzyła portrety kobiet, które uwalniały się z kajdan.
Coś w tym jest. Nicole Kidman od dawna walczy o prawa kobiet. Po zdobyciu nagrody Emmy za rolę naznaczonej domową przemocą Celeste w „Wielkich kłamstewkach” Kidman w otwartym liście napisała: „Nigdy nie przyszło mi do głowy, że jestem gorsza, ponieważ urodziłam się jako dziewczynka. Przeświadczenie, że kobiety i mężczyźni są równi, jest częścią mojego DNA. Zostałam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta