Kogo kręcą wiatraki
Gdy „Osadnicy z Catanu” wydają się już zbyt prostą grą i pora na coś bardziej wymagającego, „Wiatrakowo” jest dobrą opcją.
O grach typu euro (czyli skoncentrowanych przede wszystkim na mechanice, a nie przeżywaniu przygód czy opowiadaniu jakiejś historii) mówi się często, że klimat lub setting (osadzenie w jakimś uniwersum) jest w nich czymś drugorzędnym. Liczą się bowiem przede wszystkim kolejne wiążące się ze sobą elementy, dzięki którym można zdobywać punkty. Złośliwi mówią wręcz, że tutaj najbardziej ekscytująca jest końcowa buchalteria, kiedy w odpowiednie miejsca tabelki w notesie na punkty gracze mogą sobie wpisać osiągnięte wyniki. Naturalnie trzeba brać to z przymrużeniem oka, jako wyraz odwiecznego starcia wielbicieli dwóch rodzajów współczesnych gier planszowych, chociaż, sama będąc miłośniczką euro, przyznaję, że zazwyczaj klimatu nie ma w nich za grosz, a jak już jest, to z reguły sztampowy i wielokrotnie już ogrywany. Renesans, kupcy, wikingowie… Na szczęście zdarzają się wyjątki, dzięki którym możemy przenieść się w zupełnie inne rejony.
Jak sadzić tulipany
Wiatrakowo” zasadza się na fikcji. Są wiatraki, tulipany, niby-Holandia z końca XIX wieku, ale tak naprawdę to zmyślona miejscowość inspirowana słynną Bloemen Route (Kwiatowy Szlak). W grze wcielamy się w przedsiębiorców oraz tulipanowych plantatorów....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta