Jacek Kurski, z błogosławieństwem Jarosława Kaczyńskiego, zabił PO–PiS

„Dziadek z Wehrmachtu” to był kamień węgielny budowanego trwalszego podziału na MY (patrioci, potomkowie powstańców warszawskich, katolicy) i ONI (reprezentanci obcych interesów, na pasku Berlina).Rozmowa z Jackiem Protasiewiczem, byłym politykiem PO i specjalistą od kampanii wyborczych
20 lat temu upadł projekt wspólnych rządów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, ale niektórzy twierdzą, że PO–PiS cały czas rządzi Polską, tylko że nie razem, ale na zmianę. Czy pan też tak by powiedział?
Nie, PO–PiS definitywnie skończył się po kampanii prezydenckiej w 2005 roku, w trakcie negocjacji o utworzeniu rządu, które nie doszły do pozytywnego finału.
Natomiast emocje, które ówczesna kampania, zwłaszcza prezydencka, rozbudziła, rzeczywiście żyją do dzisiaj. To napięcie najpierw podzieliło polityków, a potem – większą część społeczeństwa. Powstały dwa duże, wrogie sobie obozy, co okazało się być w interesie zarówno Platformy, jak i PiS. Dlatego tamte emocje ciągle są podgrzewane.
W 2005 roku mniej więcej o tej porze rozpoczęła się kampania parlamentarna i prezydencka, bo wtedy te wybory były tak blisko siebie, że te kampanie toczyły się jednocześnie. Doszło wówczas do spektakularnego „utrącenia” kandydatury Włodzimierza Cimoszewicza z SLD, który był jednym z faworytów wyścigu prezydenckiego. Jak to wpłynęło na wydarzenia polityczne?
Beneficjentem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta