Wierzę w film o Violetcie Villas
Nie lubię dzielenia kina na biznes i sztukę. Najciekawsze rzeczy powstają w połączeniu tych obu sfer – mówi producent filmowy Mariusz Włodarski, laureat nagrody Gildii Producentów Filmowych im. Piotra Woźniaka-Staraka.
Dostał pan nagrodę Gildii Producentów Filmowych im. Piotra Woźniaka-Staraka. Po raz drugi, odkąd została ustanowiona cztery lata temu.
To wyjątkowe wyróżnienie, bo przyznawane przez kolegów wykonujących ten sam zawód. Docenienie trudu, jaki wkładamy w pracę. W czasie pierwszej edycji dostrzeżono filmy, które powstały w naszej firmie Lava Films: „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta, „Sweat” Magnusa von Horna, „Niepamięć” Christosa Nikou. Teraz bardzo się cieszę, że zauważono „Dziewczynę z igłą” Magnusa von Horna.
Mam wrażenie, że z Piotrem Woźniakiem-Starakiem lubiliście inny typ kina. Pan w Lavie szukał projektów artystycznych, on w swojej firmie Watchout stawiał na profesjonalizm, ale myślał o szerokiej publiczności.
Bardzo żałuję, że nasze drogi nigdy się nie przecięły. Każdy z nas miał swoje własne światy, ale obaj kochaliśmy kino i byliśmy świadomi, dlaczego i dla kogo chcemy robić filmy. On fenomenalnie czuł potrzeby rynku. Wyprodukowani przez niego „Bogowie” o profesorze Relidze wygrali festiwal gdyński, a jednocześnie przyciągnęli do kin ponad 2 mln widzów. Ja w tamtym czasie zrobiłem z Magnusem von Hornem „Intruza”, ale marzyłem, by któraś z moich produkcji mogła kiedyś osiągnąć podobny sukces...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
