Pozorna moc obrazów trzyma się mocno
Przez ostatnie dekady postmodernizm przyzwyczaił nas do myślenia, że fakty są wtórne wobec interpretacji. Dziś wracamy do faktów, co ma związek z ich niepewnym statusem, prokurowanym przez dezinformację.Rozmowa z Tomaszem Szerszeniem, Antropologiem kultury, autorem eseju o patrzeniu na obrazy wojny w Ukrainie
Włączam Instagrama i z perspektywy cywila, który nagrywa bombardowanie przez okno, oglądam atak Izraela na Iran. To dobrze, że mam taką możliwość?
To ważne pytanie, na które nie ma łatwej odpowiedzi. W skrócie: i dobrze, i niedobrze. Z jednej strony zbliżamy się do doświadczenia, które nie jest naszym własnym, co wymaga empatii, rozpoznania się w losie Innego, co może, w efekcie, mobilizować nas do działania. Z drugiej strony znajdujemy się w dwuznacznej etycznie sytuacji podglądania, w której – pomimo często silnych emocji – nasze sprawstwo jest bardzo ograniczone. Susan Sontag w „Widokach cudzego cierpienia” – książce pisanej w kontekście wojny w Jugosławii i innych konfliktów z przełomu XX i XXI wieku – zwraca uwagę, że ta wszechobecność medialnych obrazów cudzego cierpienia i łatwość dostępu do nich ma w sobie wiele z pornografii. Pojawia się też pytanie, na ile te obrazy przenoszą traumę.
To może lepiej ich nie oglądać?
Nie czuję się władny mówić, co ludzie powinni robić. Na pewno chłonięcie tego typu treści jest na swój sposób perwersyjne. Widzimy napis „treści drastyczne”, a mimo to klikamy. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że poza wpłaceniem na organizacje pomocowe zwykły człowiek nie może nic...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta