Czas Europy
Dawnym zwyczajem amerykański prezydent zamierzał o losie europejskiego kraju przesądzić do spółki z gospodarzem Kremla. Przywódcy Starego Kontynentu pokazali mu jednak, że czasy się zmieniły. Jak do tego doszło?
Nie było to specjalnie grzeczne. Ale najwyraźniej potrzebne. Gdy w miniony poniedziałek na szczycie w Białym Domu Donald Trump oddał głos włoskiej premier Giorgii Meloni, Emmanuel Macron pochylił się do siedzącego obok Keira Starmera i zdawał się uzgadniać z nim ostatnie szczegóły ich wystąpień. Jakby chcieli uniknąć powtarzania tych samych tez. I rzeczywiście chwilę później francuski prezydent mówił o konieczności włączenia do ostatecznych rokowań w sprawie pokoju w Ukrainie Europy oraz uzbrojenia po zęby ukraińskiej armii, tak by mogła skutecznie bronić się przed Moskalami, a szef rządu Jego Królewskiej Mości zwrócił uwagę na ideę wysłania europejskiej misji pokojowej, choć zrodziła się ona przecież w Paryżu.
To był tylko jeden z elementów niezwykłej koordynacji tego, co później Friedrich Merz nazwał „team Europe” (drużyna Europa). Sam niemiecki kanclerz zajął się apelem o natychmiastowe zawieszenie broni, co jego zdaniem jest testem na to, czy Putin faktycznie chce pokoju. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte wybrał kwestię nacisku na gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, jakich powinna wedle niego udzielić Ameryka. Giorgia Meloni mówiła o konieczności utrzymania jedności transatlantyckiej, z której rozpadu najbardziej cieszyłby się Putin. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w mniej lub bardziej zawoalowany sposób ostrzegała przed skutkami dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)