Trump zdecyduje się na inwazję?
Pętla zaciska się wokół Nicolása Madura. Przynajmniej siedem amerykańskich okrętów zbliża się do wenezuelskich wybrzeży.
50 mln dolarów – taką sumę Ameryka jest dziś gotowa wypłacić temu, kto wyda jej Nicolása Maduro. To tyle samo, ile była warta głowa Osamy bin Ladena po zamachach na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 roku (wyznaczoną początkowo na 25 mln dol. nagrodę do 50 mln dol. podwyższono w 2007 roku). Czy to wystarczy, aby obalić rządzącego Wenezuelą od 12 lat żelazną ręką byłego kierowcę autobusu, a potem najwierniejszego ucznia Hugo Cháveza?
– Maduro stoi na czele mafii, która składa się z armii, gangu narkotykowego, establishmentu. Jeśli on upadnie, upadnie i cały system. Mało prawdopodobne, aby ktoś z najbliższego otoczenia go zdradził – mówi „Rzeczpospolitej” Francisco Sánchez, profesor najstarszego uniwersytetu Hiszpanii w Salamance i znawca Ameryki Łacińskiej. Ale mimo to w Pałacu Miraflores, siedzibie głowy państwa w centrum Caracas, panuje nerwowa atmosfera. Od kilku dni zbliża się do wybrzeży Wenezueli zespół amerykańskich okrętów, który może sygnalizować przygotowania do innego niż zdrada scenariusza: porwania Maduro przez Amerykanów. Wśród okrętów są trzy niszczyciele wyposażone w pociski Tomahawk, a także okręt podwodny o napędzie atomowym. Łącznie 4,5 tys. marynarzy – ale też „marines”.
Narkotyki, Los Soles i Nicolás Maduro
W głowie Maduro z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
