Kino drogi, które kończy się ścianą
Adaptacja „Wielkiego marszu” brzmi dziś nawet bardziej aktualnie niż w latach 70., kiedy Stephen King publikował swą książkę. Mniej jako metafora Wietnamu, bardziej jako obraz społeczeństwa podporządkowanego autorytarnej rutynie.
Stephen King napisał „Wielki marsz” w 1967 r. jako student, a opublikował pod pseudonimem Richard Bachman dopiero w 1979 r. To jedna z jego najwcześniejszych, a zarazem najbardziej przenikliwych powieściowych dystopii. Fabuła polega na tym, że grupa chłopców jest zmuszona do wycieńczającego, niekończącego się marszu. Pilnowani są przez żołnierzy tylko wyczekujących na chwilę ich słabości. Po wielu dekadach projekt doczekał się adaptacji filmowej w reżyserii Francisa Lawrence’a, z Cooperem Hoffmanem – synem Philipa Seymoura Hoffmana – w roli głównej. Film staje się dziś nie tylko opowieścią o brutalnym konkursie, ale też gorzkim komentarzem do Amerykańskiego Snu, który od dawna ma kształt szatańskiej loterii.
King pisał „Wielki marsz” w cieniu wojny w Wietnamie – jako metaforę losu młodych mężczyzn wciąganych do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
