Nie chcecie nam pomóc? To chociaż nie wspierajcie talibów

autor zdjęcia: Christophe ARCHAMBAULT/POOL/AFP

źródło: Rzeczpospolita

Ahmad Masud w rozmowie z „Plusem Minusem” przytacza słowa swego ojca: „Prawo do wolności trzeba sobie wywalczyć”. Na zdjęciu przemawia podczas uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci Ahmada Szaha Masuda w Paryżu, 27 marca 2021 r.

– Lew Pandższiru przebudzi się w sercach i duszach setek tysięcy afgańskich patriotów – mówi „Plusowi Minusowi” Ahmad Masud, syn legendarnego dowódcy mudżahedinów. Dziś sam kieruje organizacją, której celem jest uwolnienie Afganistanu spod władzy talibów i przygotowanie kraju na funkcjonowanie w okresie przejściowym.

Ahmad Szah Masud, zwany Lwem Pandższiru, bohater narodowy Afganistanu, który walczył z sowiecką armią okupującą jego kraj, zginął 24  lata temu w zamachu zorganizowanym przez talibów i Al-Kaidę 9 września 2001 r. Dwa dni później terroryści Osamy bin Ladena dokonali ataku na World Trade Center. – Ojciec przestrzegał przed tym – przypomina Ahmad. – Nikt nie chciał dać mu wiary. Tak też jest teraz, gdy próbujemy ostrzegać świat. Współpraca talibów z Al-Kaidą nigdy nie była aż tak ścisła i wielowymiarowa.

Rozmawiamy w Paryżu, w którym Ahmad często bywa, choć większość czasu spędza w Tadżykistanie. Jest z nami również jego kuzynka, tak jak on pochodząca z afgańskiej Doliny Pandższiru. Prosi jednak o zachowanie anonimowości.

Nikt nie jest bezpieczny

Oboje mają wiele pięknych wspomnień z Pandższiru. Mówią zgodnie: – Nieważne, że było trudno czy bardzo zimno. Byli ludzie, których kochaliśmy, i była nadzieja.

Gdy talibowie po raz pierwszy opanowali Afganistan w 1996 r., Pandższir, prowincja w północno-wschodniej części kraju, pozostał wolny. Tutaj Ahmad Szah Masud stworzył ruch, który wraz z siłami zachodnimi oswobodził kraj pod koniec 2001 r. Od tamtych czasów maleńka prowincja jest solą w oku talibów. Gdy w sierpniu 2021 r. zajęli już cały kraj, w Pandższirze powstał Narodowy Front Oporu (NRF) pod...