Stolica nie może istnieć parę dni
Być może „Najlepsze miasto świata” nie pobędzie długo na scenie Opery Narodowej, a powinno zostać utrwalone.
Pomysł stworzenia opery inspirowanej bestsellerową książką o odbudowie Warszawy w latach 1944-1949, której autor Grzegorz Piątek łączy reporterską wierność faktów z rodzajem literackiej fantazji, wydawał się karkołomny. Opera źle znosi związki z realnymi faktami i wydarzeniami. Jest sztuką symboli, metafor, wartości o charakterze uniwersalnym i przede wszystkim emocji.
Na szczęście twórcy „Najlepszego miasta świata” uniknęli natarczywego trzymania się konkretu, tak jak robią to dość modne dziś w świecie różne opery polityczne. Choć spektakl proponuje narrację linearną – od roku 1939 do końca lat 40, to za sprawą reżyserki Barbary Wiśniewskiej oraz autorki świetnej scenografii Natalii Kitamikado nie oglądamy natrętnego realizmu.
Nie ma więc socrealistycznych obrazków wznoszonych budynków Muranowa czy sztandarowej inwestycji pierwszych lat powojennych, Trasy W-Z. Wizualizacje operują symbolicznym skrótem, scenografka – fragmentami ruin i prowizorycznych mieszkań. Bardzo sugestywnym pomysłem są zaś wiszące...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
