Marianna wraca na barykady
Francja ma najwyższe podatki na Zachodzie, ale chce je podwyższyć jeszcze bardziej. Władze muszą pilnie wykazać, że są w stanie uzdrowić finanse publiczne. Innego zdania są jednak sami Francuzi, którzy chcą znowu wyjść na ulice.
Przyszłość kraju leży w rękach Partii Socjalistycznej. Ugrupowanie François Mitterranda i François Hollande’a, w którym wielką karierę polityczną zaczynał też Emmanuel Macron, jest dziś tylko bladym odbiciem dawnej wielkości: ma ledwie 66 posłów w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. Jednak bez jej poparcia, a przynajmniej wstrzymania się od głosu, nowy premier Sébastien Lecornu nie ma jak przepchnąć budżetu państwa na przyszły rok i w ogóle utrzymać (wciąż jeszcze nieukonstytuowanego) rządu. Jego blok liberalny, nawet wsparty przez umiarkowanych konserwatywnych Republikanów, nie ma większości w parlamencie.
W piątek szef rządu zamierza przedstawić projekt ustawy finansowej na przyszły rok. 13 października zostanie formalnie skierowany do parlamentu. Wtedy posłowie będą mieć 70 dni na jego rozpatrzenie. Tej debacie będą z uwagą się przyglądały rynki finansowe. Francja, której dług publiczny (114 proc. PKB) nie ma sobie równych w Unii poza Grecją i Włochami, i której deficyt budżetowy w tym roku wyniesie 5,4 proc. PKB, musi pilnie wykazać, że jest zdolna uzdrowić finanse publiczne.
Poprzednik Lecornu, François Bayrou, proponował ograniczenie dziury budżetowej w przyszłym roku o 40 mld euro. Po ledwie ośmiu miesiącach i 17 dniach został jednak odwołany przez Zgromadzenie Narodowe. Agencje oceny ryzyka kredytowego zareagowały obniżeniem wyceny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
