Fatalna adaptacja, przeciętne fantasy
Im mniej myśli się o pierwowzorze i im bardziej podchodzi się do „Wiedźmina” jak do niezależnego, przeciętnego fantasy, tym bardziej bezbolesny okaże się seans.
Kilka lat temu fani prozy Andrzeja Sapkowskiego boleśnie utwierdzili się w przekonaniu, że netfliksowa ekranizacja (bo o adaptacji mowy być nie może) „Wiedźmina” przyniesie im więcej rozczarowań niż zachwytów. Tym, którzy książek nie czytali – przede wszystkim widzom spoza Polski – łatwiej było wprawdzie serial polubić, bo nie mieli porównania. Ostatecznie jednak produkcja z sezonu na sezon zaliczała spadek oglądalności i spotykała się z coraz większą krytyką na całym świecie.
Gwoździem do trumny zdawało się odejście Henry’ego Cavilla, będącego dla wielu jedynym powodem, dla którego zmuszali się jeszcze do odpalenia kolejnych odcinków. Okazuje się jednak, że jego następca – Liam Hemsworth – poradził sobie całkiem nieźle. I jeśli coś ratuje tę nową,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
