Trump traci zdolność przekonywania
Zbrojna konfrontacja Tajlandii i Kambodży dobrze służy elitom politycznym obu krajów do rozwiązywania problemów wewnętrznych. Wzywający do pokoju prezydent USA ma tu niewiele do powiedzenia.
Zaledwie kilka tygodni trwało zawieszenie broni pomiędzy Tajlandią a Kambodżą – w ubiegłym tygodniu rozgorzały walki na granicy obu państw. Donald Trump, który w pewnym stopniu przyczynił się do rozejmu pod koniec października, starał się w piątek przekonać przywódców obu krajów do zaprzestania wymiany ognia. Na próżno.
– Nasze działania tego ranka wiele mówią – brzmiał komentarz premiera Tajlandii do kolejnych ataków tajlandzkiej armii w sobotę. Podobnie brzmiał komunikat ze stolicy Kambodży.
Brak wiarygodnych danych o ofiarach walk, poza tym że liczba uchodźców z terenów przygranicznych sięga pół miliona osób. W lipcu tego roku starcia zakończyły się po tygodniu.
Przyjacielski telefon
– Cały konflikt obejmuje złożoną mieszankę konkurujących roszczeń terytorialnych, niedających się pogodzić nastrojów nacjonalistycznych i wewnętrznej dynamiki politycznej w stolicach obu krajów – mówi „Rzeczpospolitej” prof. David Camroux z paryskiej elitarnej uczelni Sciences Po, specjalizujący się w sprawach tego regionu.
Przypomina, że Kambodża czuje się pokrzywdzona utratą uznawanego za własne terytorium w wyniku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
