Usta pełne frazesów
SPORT OLIMPIJSKI
Igrzyska mogły być takie, jakie są, lub mogło nie być ich wcale
Usta pełne frazesów
MIROSłAW ŻUKOWSKI
Przyszłość igrzysk olimpijskich jest zagwarantowana, bo świat się kurczy, a telewizja oplata go za pomocą coraz nowocześniejszych środków. Sport stał się tak istotnym elementem globalnego show biznesu, że nikt nie myśli o tym, by cokolwiek zmieniać. Tym bardziej że jakoś nie słychać apeli, by wracać do coubertinowskich ideałów. Sportowi intelektualiści złożyli broń, co najwyżej od czasu do czasu wskażą na hipokryzję markiza Samarancha, napiętnują jego faszystowską przeszłość, zakochanie w sobie ze śmiertelną wzajemnością oraz zamiłowanie do władzy i luksusu.
Oczywiście francuski baron Pierre de Coubertin wciąż jest oficjalnym patronem olimpizmu, ale tak naprawdę jego świętych ksiąg od dawna nikt nie czyta. Pozostało jedynie hasło,
słowo-wytrych. Podstawowym pytaniem, jakie trzeba sobie postawić -- choć dziś to już kwestia tylko akademicka -- jest to, czy mogło być inaczej, czy mógł być inny sport, czy inne mogły być igrzyska ?
Kiedy jeszcze na początku lat siedemdziesiątych ówczesny szef MKOl. , Amerykanin Avery Brundage, mówił, że olimpijczyk powinien być amatorem, że sport to nie tylko wygrana i przegrana, lecz również szkoła życia, wykpiwano go jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta