Za bardzo kocham pierwszoligowców
RECENZJA
Za bardzo kocham pierwszoligowców
Zza drzwi gabinetu Owalnego wychyla się Strobe Talbott, w okularach, o wyglądzie groźnego profesora, przebiega uważnym wzrokiem po pomieszczeniu, odwraca się i kiwa do kogoś głową, jakby chciał powiedzieć: "gotowe" -- Tak, Tomek Lis jest szczęściarzem. Każdy lub prawie każdy dziennikarz na świecie zajmujący się polityką i kochający to zajęcie chciałby choć raz w życiu stać tam, gdzie stał Tomek, i tak jak on przeżyć moment, w którym agent Secret Service, wysoki i barczysty Mulat ze słuchawką w uchu, zakomenderuje: -- Proszę wstać, prezydent USA Bill Clinton!
Każdy chciałby później, w czasie wywiadu, poczuć, że rozmowa z prezydentem USA nie różni się od setek innych, wcześniej przeprowadzanych. I wreszcie każdy dziennikarz, ściskając kasetę z wywiadem, chciałby iść Pensylvania Avenue i myśleć tak jak Lis: "Trzy tygodnie po przyjeździe -- wywiad z prezydentem. Co dalej? ".
W zawodzie dziennikarza, tak jak we wszystkich innych, nie ma sprawiedliwości. Ale gdyby była, to trzeba przyznać, że spośród dziennikarzy telewizyjnych w Polsce na pewno Tomaszowi Lisowi należało się, żeby to właśnie on stał i czekał, aż w drzwiach gabinetu Owalnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta