Szramka
Szramka
MAREK NOWAKOWSKI
-- Manej jest albo go nie ma -- powiedział bezręki Antolak. Nic innego nie mógł powiedzieć. Dawno już przechlał swoją rentę. Stał i czekał na zmiłowanie boskie.
-- Przy mnie jest! -- oświadczył Banan, który przed chwilą podjechał srebrzystym oplem. Wystrzelił zza rogu jak rakieta i zatrzymał się przed samym sklepem, wzbijając tuman kurzu. Bananowi na szyi dyndał gruby złoty łańcuch z krzyżykiem, zaś przegub jego dłoni spinała jak kajdanki złota bransoleta. Jeszcze miesiąc temu miał tylko bransoletę. Przybyło mu blitu. Tak pomyślał ten trzeci, zwany Szramką. Jego lewy policzek przekreślała gruba, szarpana blizna. Banan wyciągnął z kieszeni dresowych spodni ebonitowe pudełeczko telefonu komórkowego i sprawdził, czy jest włączony.
-- Zawsze muszę być na stanbaju.
-- Panisko z ciebie -- powiedział przymilnie bezręki Antolak i rozdygotanymi palcami wyłuskał papierosa zpaczki Marlboro, którą podsunął mu Banan. Szramka pokręcił przecząco głową. Wyciągnął ze swojej pomiętej paczki ekstra-mocnego. Zaciągnął się chciwie i puścił kłąb smrodliwego dymu. Już od pierwszej chwili rozdrażnił go ten dawny kumpel. Ubrany w markowe dresy i adidasy; leciało od niego dobrym męskim sprejem. Taki był zsiebie zadowolony! Co prawda miał powody. Jego opel nowiutki, żaden to rzęch czy składak. Sprawiedliwie nie omieszkał ocenić jakości tej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta