Podróż do Kosowa
ESEJ
Podróż do Kosowa
Trudno mi uwierzyć, że widziałem kiedyś te same miejsca, ten sam kraj i tych samych ludzi, żyjących przecież obok Serbów
KAZIMIERZ ORŁOŚ
Do Kosowa pojechałem w grudniu 1980 r. - w czasach "oddechu", jaki Polsce przyniosły strajki sierpniowe i "Solidarność". Ale wyjeżdżałem w chwili, kiedy nad krajem wisiała groźba sowieckiej interwencji, z czego - wówczas - nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę. Dopiero czytając "Cztery lata w Białym Domu" Zbigniewa Brzezińskiego, zrozumiałem, jak niewiele brakowało, abyśmy przeżyli - po raz kolejny - najazd obcych wojsk. A wyglądałoby wszystko, zapewne, podobnie jak dwadzieścia bez mała lat później w Kosowie: czołgi, palenie wsi i miast. Próby ucieczki przed najeźdźcą, tyle że w polskich warunkach beznadziejne.
Brzeziński zapisał pod datą: sobota, 6 grudnia 1980: "Stan Turner (ówczesny szef CIA - przyp. K.O.) przedstawił ocenę sytuacji. Na wschód i na zachód od Polski nadal gromadzą się radzieckie siły wojskowe. Na moskiewskim posiedzeniu Układu Warszawskiego obecni byli ministrowie spraw wewnętrznych. CIA doszło do przekonania, że Związek Radziecki będzie gotów wkroczyć w ciągu 48 godzin". Dzień później, 7 grudnia, w niedzielę, Brzeziński notuje: "W trakcie zebrania Stan Turner (...)...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta