Prawo obrzyna
Prawo obrzyna
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Markowi Pruszkowskiemu, myśliwemu spod Zambrowa, kłusownicy powiesili wyżła. Znalazł przy nim kartkę ze słowami: "Jak się nie uspokoisz, będziesz wisiał tak samo jak on". Potem wiele razy łapał gumę na pułapkach zastawionych w lesie przez kłusowników. Leśniczemu, który pracował w Rozalinie pod Nową Dębą, spalili samochód. Do Franciszka Malarza, myśliwego z Tarnobrzega, strzelali, gdy nie chciał dać się rozbroić.
Józef Adamski, polujący policjant z Dęblina, w lesie koło Ryk pokazuje ambonę myśliwską ze śladami kuli.
- To dla nas ostrzeżenie. Ja nawet wiem, kto strzelał. Syn Władysława C. Ojca złapałem z bronią na kłusownictwie - mówi nadkomisarz Adamski.
Druga ambona, na obrzeżu łąk zwanych Biele, leży przewrócona na ziemię. Zwalił ją inny kłusownik, któremu nadkomisarz naraził się tym, że zdjął jego sidła. Wcześniej ambona została podpalona, ale zdążył ją ugasić jeden z myśliwych. Myśliwskie ambony płoną wszędzie, gdzie tylko grasują kłusownicy.
- Jak idziesz do lasu, nie wiesz, czy wrócisz - mówi Józef Głębocki, strażnik łowiecki i myśliwy z Szumowa pod Zambrowem. - Kłusownicy ciągle nam się odgrażają. Ale ja nie uciekałem przed nimi i nie będę uciekał. To jest wojna. Kto będzie silniejszy, ten...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta