Obrona Nowogrodu Wielkiego
Obrona Nowogrodu Wielkiego
STEFAN BRATKOWSKI
Jerzemu Giedroyciowi przy jego wkładzie w kulturę polską wszystko wolno. Także - zamówić "na niewidzianego", jak przeczytałem, negatywną recenzję mojej książki u Mariusza Wilka ("Kultura" nr 1-2/2000, "Bałamutna książka"). Ale książki powinny bronić się same, tak też niech się broni ta moja, o Nowogrodzie Wielkim i narodzinach Rusi. Muszę za to bronić Nowogrodu Wielkiego, bo to jego, jak rozumiem, Jerzy Giedroyc "na niewidzianego" się obawia. Nie mnie: ja mogę się tylko uśmiechnąć.
Recenzent z furią zaatakował - książkę, której nie ma. Tak, bo książkę o dziejach republiki kupieckiej Nowogrodu Wielkiego skończę może, jeśli dożyję, za parę lat. Mój "Pan Nowogród Wielki" opowiada o narodzinach Nowogrodu i narodzinach Rusi, o tym, z czego wyrastać miała późniejsza republika kupiecka, o świecie słowiańskich rozbójników i kupców. Nienawiść do Nowogrodu Wielkiego w "Kulturze" to zabawna ejaculatio praecox.
Domyślam się, czemu. Opowiedziałem u wstępu książki, jak zabito Nowogród Wielki, jak oprycznina rozbijała pałkami głowy spędzonym na plac bojarom nowógrodzkim i mnichom, jak tygodniami topiła pod lodem resztę mieszkańców, by nie przetrwała nawet pamięć o Nowogrodzie Wielkim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta