Dziennik pisany nocą
GUSTAW HERLING-GRUDZIŃSKI
Neapol, 10 lutego 2000
Wakacje w Kornwalii (wspomnienie z dygresjami)
Lato 1950. Rok wcześniej poznaliśmy w Londynie, moja żona i ja, Piotra Potworowskiego, znakomitego malarza, najlepszego chyba z grupy kapistów obok Waliszewskiego. Widywaliśmy się dość często. Potworowski, po wysłuchaniu kilku moich opowieści łagiernych znad Morza Białego, podarował mi Dziennik roku zarazy Daniela Defoe (po angielsku) ze słowami: "To się panu przyda, jeśli pan postanowi opisać swoje przeżycia". Doskonała intuicja, przydało mi się i to bardzo. Zrozumiałem (podobnie jak później Warłam Szałamow), że o instytucjach systemu sowieckiego należy mówić i pisać w kategoriach epidemii dżumy, na wzór Daniela Defoe, a nie jak dzisiejsi pogrobowcy w kategoriach "lewicy" czy "socjalizmu". Tych głupców wychowywał był łobuz z wykształceniem filozoficznym Tadeusz Juliusz Kroński, osioł w tygrysiej skórze. I dalej w rozmaitych przemądrzałych, "wyrafinowanych" periodykach czytamy o zdeformowanych czy zdradzonych modelach socjalizmu w sowieckiej praktyce, gdy Mistrz Kroński uczył po prostu, jak wbijać marksizm do tępych głów kolbami karabinów sowieckich.
Potworowski miał w Kornwalii mały domek, w którym spędzał zazwyczaj lato przed sztalugami. Nasza rosnąca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta