Wielki post w Osiemnastym Batalionie
Z pamiętnika rezerwisty w polskim oddziale KFOR
Wielki post w Osiemnastym Batalionie
Punkt kontrolny w Drajkovcach obsadzają Ukraińcy. Gości częstują gorącą kawą z ogromnego czajnika.
FOT. RYSZARD BILSKI
PORUCZNIK RYSZARD BILSKI
z Kosowa
- Umartwimy tu pana jak należy - mówi ksiądz kapelan Marek Strzelecki. Na kolację idę jeszcze jako cywil. W jadłospisie ryba. - Lubi pan rybę? - pyta podchwytliwie ksiądz Marek. - Wprost przepadam - odpowiadam szczerze. - Takim trzeba w inny sposób dać odczuć, że to wielki post.
10 marca 2000 roku, pierwszy piątek wielkiego postu, mój pierwszy dzień w bielskim batalionie desantowo-szturmowym, który wchodzi w skład międzynarodowych sił wojskowych KFOR w Kosowie, zakończył się oficjalnym wcieleniem rezerwisty do armii.
- Po całości czy jedna druga? - pyta Dawid, żołnierz z Wodzisławia, dorabiający do żołdu jako batalionowy fryzjer.
Major Zbigniew Tłok-Kosowski, szef logistyki, zaprasza do magazynu mundurowego: - Spodnie za długie, a w pasie za wąskie jak u każdego rezerwisty. To samo z mundurem. Nakładki na pagony, trzy gwiazdki. To aż za dużo jak na rezerwistę dziennikarza. Większość pańskich kolegów po fachu wymigała się od wojska.
Buty - czterdziestka. Wszystkie berety za ciasne, szukają numeru...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta