Życie po życiu
Ireneusz Paliński, mistrz olimpijski z Rzymu w podnoszeniu ciężarów
Życie po życiu
Wiem, że nie wolno się załamywać, trzeba umieć wmówić sobie, że życie jeszcze ma sens. I ja tak sobie wmawiam.
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Rz: Ponoć kilka lat temu, podczas uroczystości 50-lecia LZS w Ciechanowie, nie poznali pana przyjaciele. Był pan cieniem tego mocarnego chłopa, który na pomoście nokautował największych siłaczy. Ciężka choroba wywarła na panu mocne piętno.
IRENEUSZ PALIńSKI: Wtedy byłem na granicy życia i śmierci. Od 1993 roku osiem razy mnie cięto, dwa lata żyłem tylko dzięki kroplówkom, sile woli i staraniom lekarzy. To był rak. Chirurdzy podczas każdej operacji wycinali mi kolejną część jelit i nie mogli wyjść z podziwu, że jeszcze oddycham.
Pan się jednak nie poddawał, choć wiem, że to nie był koniec nieszczęść.
Trzy lata temu miałem wylew krwi do mózgu. Prawostronny. Proszę więc w czasie tej rozmowy mnie nie denerwować, bo z wywiadu nic nie będzie. Jak zadzwoni pańska komórka, kończymy. To mnie rozprasza.
Ile pan teraz waży?
73 kilogramy.
A przed chorobą?
107, 108 kg. Teraz to tylko skóra i kości, choć i tak niezły ze mnie byk w porównaniu z wyglądem z czasów, gdy dźwigano mnie na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta