Myk i zrobione
Myk i zrobione
FOT. (C) TOMASZ PRAŻMOWSKI
Czy wykorzystał pan wszystkie możliwości? Można było osiągnąć więcej?
W tamtych warunkach chyba nie. Cieszyłem się, że wypuścili mnie z Polski, kiedy miałem 29 lat. To było na tamte czasy wyróżnienie, ponieważ według oficjalnych przepisów wyjechać mógł tylko gracz, który ukończył 30 lat. A taki to mógł znaleźć pracę w podrzędnym klubie, w którym płaciło się grosze, ale to zawsze były grosze zachodnie i nic dziwnego, że nam na nich zależało. W tej sytuacji mój wyjazd do Nantes mogę traktować w kategoriach szczęścia.
Czy Nantes było jedynym klubem, który złożył panu propozycję?
A skąd ja mam wiedzieć? Wiem o propozycjach Realu Madryt i Bayernu Monachium, ponieważ ich wysłannicy nie otrzymali wiz wjazdowych do Polski. Wtedy tego rodzaju oferty nie musiały docierać do piłkarzy. Jeśli już ktoś pokonał wszelkie trudności i zdołał znaleźć się w siedzibie klubu, w którym grał upatrzony zawodnik, to jeszcze nie znaczyło, że ktoś z tego klubu zawodnikowi o tej wizycie powiedział. W moim przypadku działo się podobnie. A jeśli menedżer dotarł do mnie, to też nic mu nie dawało, ponieważ sam sobie nie mogłem dać zgody na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta