Woje niedzielni
Woje niedzielni
Grzegorz Łyś ZDJĘCIA: MICHAŁ SADOWSKI I MACIEJ PIĄSTA
Z ziemi polskiej do włoskiej, by wesprzeć armię Napoleona w bitwie pod Marengo, nasze wojska ciągnęły spiesznie autobusem rejsowym. Nie były to posiłki liczne. Sześć osób piechoty, pięciu kawalerzystów, niestety bez koni, i jedna markietanka
W SZEREGACH FRANCUSKICH I WŁOSKICH, odwykłych od walki wręcz i nastawionych raczej na pokaz broni i mundurów, krążyły legendy o zawziętości wojsk rosyjskich. Szczególnie grenadierów pietropawłowskich i ułanów litewskich. Przysięgano, że Rosjanin, kiedy go poniesie, może naprawdę przyłożyć kolbą. Zdecydowano zatem, zgodnie z utartą taktyką zachodnich potęg, wystawić przeciw ponad stu Rosjanom garstkę Polaków.
- Nie oddaliśmy pola - nie ukrywa satysfakcji Marcin Ochman, sierżant kompanii woltyżerskiej 2. Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego (na zdjęciu z synem Karolem). - Otoczeni przez przeważające siły, straciliśmy tylko dwóch jeńców. Jakieś atawizmy grały bez wątpienia, ale wiedzieliśmy, że to nie oni odpowiadają za rzeź Pragi, a Rosjanie pamiętali, że to nie my paliliśmy Moskwę. Zresztą, trzeba było trzymać się scenariusza.
Po zakończeniu bitwy do ambulansu sanitarnego ustawiła się długa kolejka poszkodowanych z otarciami, stłuczeniami i skaleczeniami....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta