Naczelny kontestator kraju
Ojciec chińskiego rocka Cui Jian niczym linoskoczek umiejętnie przesuwa się po cienkiej linie sławy
Naczelny kontestator kraju
FOT. (C) FORUM
PIOTR GILLERT
Nazywają go chińskim Wysockim, Dylanem i Springsteenem. Śpiewa o braku wolności, o beznadziei codziennego życia w Pekinie, o pogoni za pieniędzmi i upadku ideałów. Najsłynniejszą jego piosenkę śpiewali studenci na placu Tienanmen. Dziś ma zakaz występów w Pekinie i setki tysięcy dolarów na koncie.
Pierwszy raz zobaczyłem Cui Jiana na żywo w jednym z rockowych pubów, jakich pełno na Haidianie, uniwersyteckiej dzielnicy Pekinu. Nie wiedzieć czemu, wiele z tych pubów przypomina wystrojem niemieckie piwiarnie, tak było i tam, w "Reńskim". Niewielka scena zajmowała pokaźną część lokalu. Tuż obok sceny był bar, a po drugiej stronie baru - szerokie, otwarte na oścież drzwi, za którymi widać było oświetlony ciepłym, różowawym światłem korytarz. Gdy na scenie grali muzycy, w korytarzu mocno umalowane dziewczęta zapraszały klientów w głąb różowawego mroku.
Gdy pojawił się Cui Jian, nawet one z zaciekawieniem zajrzały do sali, ale zaraz się wycofały zrażone rwanymi, trochę rapującymi, a trochę jazzującymi rytmami. Tak oto w obecności stu, może dwustu leniwie kołyszących się fanów rozpoczął się koncert...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta