Dołożyć do pieca
Dołożyć do pieca
Rozmowa z Robertem Korzeniowskim
BARTłOMIEJ ZBOROWSKI
JANUSZ PINDERA
z Sydney
Robert Korzeniowski wygrał, jak chciał chód na 50 km. To jego drugi złoty medal w Sydney i trzeci w karierze. Wicemistrzem olimpijskim został Łotysz Aigars Fadiejevs, a brązowym medalistą Meksykanin Joel Sanchez. Roman Magdziarczyk był 8.
Jest godzina 9 rano i na stadionie olimpijskim w Sydney nie ma wolnych miejsc. 110 tysięcy ludzi przyszło oglądać eliminacje i moment, gdy najlepsi chodziarze wejdą na bieżnię, by zakończyć walkę o medale na dystansie 50 km. Publiczność jest wspaniała. Ciepła, serdeczna, przyjazna zawodnikom. Ludzie wstają, gdy za oknem jest jeszcze ciemno i wyruszają w długą podróż na obiekty olimpijskie. I tak jest codziennie.
W piątek trener chodziarzy Krzysztof Kisiel też wstał bardzo wcześnie. Dokładnie o 3.30. Przygotował napoje, batoniki regeneracyjne, żelki. "Jestem od tego, żeby w odpowiednim momencie dołożyć do pieca" - tak wyjaśnia swoją rolę żywiciela zawodników. Kisiel przyznaje, że o taktyce, z takim mistrzem jak Robert Korzeniowski, nie ma sensu zbyt długo rozmawiać. "Korzeń" wie o swoich rywalach wszystko. Ma w głowie bank informacji, a w nogach tysiące...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta