Sądny dzień
"Sądny dzień"
Z dużą przyjemnością przeczytałem list Grzegorza Hansena ("Sądny dzień", "Rz" 4.12. 2000 r.), który odzwierciedla również mój punkt widzenia na sprawy sądownictwa i innych korporacji zawodowych. Przypomnę, że w PRL uzyskanie tytułu sędziego lub profesora było częściej nagrodą (lub pewnego rodzaju zasłużoną "rentą") za działalność na rzecz reżimu niż efektem kompetencji w dziedzinie prawa lub nauki. W schyłkowych latach PRL tytuły te można było dość łatwo kupić, jeśli dysponowało się odpowiednią gotówką - na wzór tytułu barona w cesarstwie austro-węgierskim.
Piotr Małecki, Kraków