Szejkowie z Dębna
Szejkowie z Dębna
Trzy kwartały temu ruszyła największa kopalnia ropy w kraju. Od razu są kłopoty, przybywa rozczarowanych. Jak to w Polsce...
JACEK KRZEMIŃSKI
ZDJĘCIA (C) MARIUSZ FORECKI/TAMTAM
Nie było człowieka w Dębnie, który choć trochę nie uległby zbiorowej euforii, gdy dwa lata temu trwała budowa kopalni. - To największe złoża w Europie Środkowej. Wystarczą na czterdzieści - pięćdziesiąt lat eksploatacji. Będziemy jedną z najbogatszych gmin w Polsce - entuzjazmował się wtedy Jan Baranowski, ówczesny przewodniczący rady gminy.
- Najpierw zrobimy we wsi kanalizację - wyliczał Jan Fabiańczyk, sołtys Barnówka, osady położonej najbliżej kopalni. - Potem chodnik do kościoła, żeby po piachu nie chodzić, i więcej lamp przy drodze. Marzy nam się też urządzenie świetlicy, w której teraz nie ma nawet krzeseł. A w dalszej przyszłości może wreszcie zagospodarowalibyśmy jezioro, żeby ściągnąć turystów.
Odkąd zaczęły spływać pierwsze pieniądze z ropy, nastroje zdecydowanie się poprawiły. Zaraz potem rozgorzały spory i animozje. Wszystko wokół pytania: Na co te pieniądze wydać?
Miejscowy klub sportowy Dąb Dębno był gotów zmienić nazwę na Nafta Dębno, gdyby kopalnia została jego sponsorem, i przemyśliwał o awansie do czwartej ligi....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta